


Szanowny Lwie,
piszę do Ciebie z zapytaniem, dlaczego człowiek musi donosić na drugiego człowieka? Chociaż ojciec Bernard z katolickiej misji mówi, że wcale nie musi. Trudno jednak jest mu wierzyć, gdyż lata spędzone wśród nas tak go upodobniły do Kikujusów, że co prawda, daje sobie radę z istnieniem i robi to z prawdziwą odwagą, lecz ma o nim niskie wyobrażenie. Przebacza więc każdemu i czyni to bez wielkiej trudności, nosi w sobie godny zazdrości dystans do spraw, rzeczy i ludzi, jakby całym tym zachowaniem chciał powiedzieć światu, że najlepszym sposobem na zło jest zostawienie wszystkich w świętym spokoju.
— Tak — mówi — człowiek nic nie musi, Karomenya, nic, lecz jeśli już uczyni zło, to lepiej będzie dla niego i jego otoczenia, gdy odmówią sobie panicznego majstrowania przy tym złu, które powinno się przesilić i wypalić samo, bo każda naprawa świata nosi od początku w sobie skazę bezsilności, a ta w końcu prowadzi do prymitywnej, działającej jak lawina zemsty.
Dawno temu dowiedziałem się od starego Arthura, że Twój przyjaciel Juda sprzedał Cię, choć wybrałeś go razem z innymi apostołami i obdarzyłeś wielkim zaufaniem. Wtedy było mi bardzo trudno zrozumieć Twoje postępowanie, mówiłem sobie: „Szanowny Lew przecież wiedział od początku, że Juda był złym nasieniem, kradł i obezwładniał wszystkich swoją giętką a złośliwą mową. Szanowny Lew wiedział od początku, jak się to skończy. A może Juda był Mu do cz (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.